A kto powiedział, że święta nie mogą być przedstawione na wesoło ???

Kiedyś za dawnych czasów, kiedy temperatura za oknem spadała dużo po niżej zera, a śnieg zasypywał drogi dojazdowe - taki biały puch spadający z chmur... najczęściej w nocy - można było ulepić z tego właśnie puchu Bałwana...

Pomyślcie, jak fajnie byłoby mieć dziś takiego stworka w ogrodzie, a gdyby jeszcze był wesoły tak, jak ten z rysunku obok, to chyba cały dzień można by spędzić z nosem wlepionym w okno...

Niestety, ale na śnieg w dzisiejszych czasach nie mamy chyba co liczyć... ale pomarzyć zawsze

można... Ale jeden Bałwan to chyba trochę za mało, przecież mogłoby mu być przykro, że nie ma żadnego towarzystwa. Jak szaleć, to szaleć i czemu od razu nie ulepić bałwaniej pary...

Ale w ten sposób moglibyśmy co prawda zapewnić towarzystwo na długie zimowe wieczory naszemu Bałwanowi, ale mogłoby się również okazać, że nasze Bałwanki zapałały by wielkim i co najważniejsze - gorącym uczuciem do siebie i... nie mielibyśmy żadnego z nich. Nie mam co prawda nic przeciwko miłości, ale są pewne granice...

Co wolno ludziom, to niekoniecznie jest wskazane dla istot ulepionych dosłownie i w przenośni z innej gliny, a raczej w tym wypadku - śniegu J J J

O tym, że opalanie się nie jest najlepszym pomysłem przekonał się na własnej skórze uroczy Bałwanek z sąsiedniego rysunku. No cóż, mówiąc krótko, a na temat - zjechał biedak z leżaka...

Została po nim tylko mokra plama, ale nie ma tego złego, co czasami na dobre nie wychodzi... gdy temperatura spadnie trochę poniżej zera, to zapewne ucieszy się z tego roztańczona choinka, bo będzie miała dobry grunt do swoich pląsów...

Wydaje mi się, że chyba fajnie byłoby mieć w zasięgu ręki, a może chociażby tylko wzroku takie drzewko. Nawet będąc samemu w domu mielibyśmy towarzystwo i nie groziłaby nam nuda, ani brak rozrywki... J

Tak mi się coś wydaje, że ten wesoły Łoś też chyba nie miałby nic przeciwko dobrej powierzchni do swojego tańca wygibańca...

Kiedyś obserwowałem kaczki biegające za rzucanymi z brzegu kawałkami chleba po ściętej tafli jeziora. Popłakałem się wtedy ze śmiechu, ale pewnie samemu też byłoby mi trudno utrzymać równowagę. To naprawdę nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać...

Wszak zabawy na lodzie mogą się różnie skończyć. Ten roztańczony Św. Mikołaj nie spodziewał się chyba, że w tak ekspresowym tempie może się znaleźć pod wodą i zamienić się w kostkę lodu... Ale życie jest pełne niespodzianek...

Tak z cała pewnością może pomyśleć Św. Mikołaj z obrazka poniżej, który chyba nawet w najczarniejszych snach nie wyobrażał sobie, że w popłochu będzie uciekał przed rozradowanym Łosiem, który postanowił sobie zrobić użytek ze śnieżnej kuli...

Nawiasem mówiąc, to wiele dałbym, aby taki widok zobaczyć w naturze... JJJ Co prawda kiedys ja znalazłem się w podobnych okolicznościach, ale wtedy uciekałem nie przed Łosiem, a lawiną, która niespodziewanie dla mnie samego i bez pytania mnie o pozwolenie zaczęła się zsuwać ze stoku...

Ale najważniejsze, to zawsze umieć się znaleźć...

w każdej sytuacji i zachować dobry humor. Jak widać poniżej Św. Mikołaj całkiem dobrze bawi się w towarzystwie niekoniecznie trzeźwych - zwracam w tym miejscu uwagę na ich nosy - Łosi.

Również Pingwiny zdają się być uszczęśliwione kawałkiem kry i tym, że zima zagościła już na dobre... wart w tym miejscu zwrócić uwagę, że niektórym naprawdę niewiele do szczęścia brakuje...

A my ciągle narzekamy, że zima za zimna, albo za ciepła, że śniegu za mało... a gdybyśmy tak musieli mieszkać pod kołem podbiegunowym, to co wtedy ? Chyba nie jeden z nas zatęskniłby za normalnymi temperaturami i słońcem... JJJ

 Wróć