W białych zim białych wierszach
w złotych sierpnia pokojach
moja miłość największa
nie wie nic, że jest moja

Czas ją syci jak wino
wyobraźnia upiększa
moją miłość jedyną
moją miłość największą

I nic nie powiem jej, broń Boże
nie powiem nic umyślnie,
bo póki milczę - to ją mnożę
gdy wyznam - wszystko pryśnie

Więc nie wyśpiewam mej miłości
niech nie wie, co się dzieje
i nieświadoma swej piękności
niech w myślach mych pięknieje...

Może kiedyś, po latach
jednak szepnę nieśmiało:
kiedyś, tamtego lata
strasznie Panią kochałem

A Ty przerwiesz w pół zdania
me wyznania zabawne
i ja Pana kochałam
W
tedy latem i dawniej

I nic, prócz małej chwili żalu
nie złączy nas kochana
w tym dziwnym życiu, śmiesznym balu
miłości nie wyznanych

W białych zim białych wierszach
w złotych sierpnia pokojach
moja miłość największa
nie wie nic, że jest moja

Czas ją syci jak wino
wyobraźnia upiększa
moją miłość jedyną
moją miłość największą

Jest taki jeden z artystów, do którego mam duży sentyment... Kiedyś dostałem od niego płytę z dedykacją z okazji swoich urodzin. Płyta poświęcona jest miłości i uczuciom i właśnie taki nosi tytuł - "Uczucia".

Ktoś kiedyś śpiewał taką piosenkę... kochać, jak to łatwo powiedzieć... Ale znacznie trudniej jest wziąć tę miłość w swoje dłonie i nieść ją przez życie. Na początku zawsze wszystko jest łatwe i proste, ale z biegiem czasu zaczyna się komplikować, tracimy cierpliwość, chcemy pozostać niezależni, wolni... A miłość jest jak róża, która dość szybko rozkwita, ale i równie szybko ginie nie pielęgnowana...

Po trosze tematem tej strony są moi rodzice - w przyszłym roku będą obchodzić 30-to lecie swojego związku małżeńskiego. Ładny kawałek czasu ze sobą spędzili... Jak w każdym związku były dni słoneczne, ale były także i te ciemniejsze dni, by nie powiedzieć - burze. Ale nadal są ze sobą i chyba nie zanosi się na zmianę...

Teraz właśnie sobie uświadomiłem, że skoro oni będą obchodzić okrągłą rocznicę wspólnego życia, to również oznacza to nieuchronnie dla mnie, że... w kilka miesięcy później ja będę obchodził swoje... o zgrozo - 30 urodziny JJJ Tak się zamyśliłem teraz, że jeszcze tak niedawno bawiłem się samochodzikami w pasku, chodziłem do przedszkola... pierwszy rok studiów, a ty już mamy 2002 rok za chwilę... Ale jak mawia jedna z moich koleżanek - życie zaczyna się dopiero po trzydziestce. Miejmy nadzieję, że się nie myli !!!

A nawet, jakby się trochę myliła, to i tak nie będę jej miał tego za złe, bo tak naprawdę, to my sami jesteśmy odpowiedzialni za nasze życie i od nas li tylko i wyłącznie zależy, jak je przeżyjemy. Ktoś inny kiedyś powiedział... lepiej żałować tego, co się zrobiło, niż żałować, że się tego nie zrobiło... Czy miał racje - odrzucając zdarzenia ekstremalne, to chyba tak...

Nie chcę przez to powiedzieć, że należy próbować wszystkiego i spieszyć się... Czasami jest tak, że opłaca się poczekać i być cierpliwym, bo wtedy zyskujemy o wiele więcej... Cierpliwość to zaleta, o której często zapominamy. Chcemy wszystko zaraz, teraz natychmiast, a... czasami jest to po prostu nie możliwe. Tak też jest z miłością, najlepiej gdyby przyszła zaraz, porwała nas w wir szalonych uniesień... Szukamy i wciąż błądzimy, a jak już ją znajdziemy, to często nie potrafimy docenić. A miłość, ta wielka i prawdziwa, przychodzi podobno tylko raz w życiu i gdy ją przegapimy, to możemy mieć pretensje tylko do siebie samych. Często odrzucamy ją sądząc, że jest jeszcze za wcześnie, że nie jesteśmy na nią przygotowani, że z jakiegoś tam powodu nie jesteśmy gotowi... a miłość nie czeka, nie wybiera odpowiedniego czasu... przychodzi, jak słońce po burzy i rządzi się swoimi prawami... Nigdy nie mamy pewności, czy rezygnując z miłości, która do nas przyszła, nie odrzucamy czegoś, co już się nie powtórzy... You never know...

No jest taka jedna rzecz, której czasami żałuję - nie zdecydowałem się kiedyś na trzytygodniową wyprawę na Filipiny. Zbliżało się Boże Narodzenie, upadał rząd Pani Butto i trochę się obawiałem, czy ja stamtąd wrócę... Właściwie podjąłem decyzję, że jednak pojadę mimo wszystko, ale zdecydowałem się jadąc w sobotę pociągiem do domu i... gdy zadzwoniłem do naszej paczki z tą wiadomością okazało się, że wylot jest w poniedziałek rano i... mam czas do 14-tej, aby wykupić w biurze podróży bilety. Jakby na to nie patrzeć było już za późno, aby wrócić do Stolicy i wykupić ten bilet... Żałowałem, że nie zdecydowałem się wcześniej... zacząłem kombinować, kogo by tu wysłać po ten bilet, ale przypomniały mi się słowa mojej babci - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło...

Może po prostu nie dane mi było w tym okresie tam polecieć, może po prostu nie był to mój czas. Tak sobie starałem się to tłumaczyć, ale gdy zobaczyłem zdjęcia z tej wyprawy... moje tłumaczenie legło w gruzach - wulkany, kolorowe rafy koralowe, wyprawa do Japonii... Trochę szkoda było mi, że tego wszystkiego nie przeżyłem. Moja wielka pasja do fotografowania ucierpiała w tym momencie bardzo...

 

 Wróć